czwartek, 27 grudnia 2012

Paranoja ze złomem


Kończy się 2012 rok, który był Rokiem Narodowego Kaca. Święta bożonarodzeniowe dla publicystów wcale nie były spokojne. Kilka dni do Sylwestra a w kraju słychać jeden wielki lament, jedno wielkie narzekanie.

Rok był całkiem porządny, bo tak naprawdę nie dotknął nas żaden kryzys, odbyło się Euro 2012, za które byliśmy chwaleni. Opozycja pisowsko-rydzykowska w swoim stylu deptała. Tak mają piechurzy, którzy nie potrafią zabrać się z pociągiem historii, to nasz rodzimy skansen z zapaszkami fetoru smoleńskiego.

Mamy jednak jeden niezałatwiony problem: szmelc tupolewa. Co z nim zrobić? Niby powinien być w kraju. To nasz szmelc. Pojawia się przeczucie, że to  dopiero będzie wojna. Można byłoby złom wmontować w pomnik ofiar, mamy jednak świadomość, że "patrioci" będą chcieli go rozdrapać na relikwie, że piechurzy dopiero teraz zaczną deptać, jeszcze bardziej staną się anachroniczni.

Nie wiemy, co zamyślają, ale stworzą jedną wielką Paranoję. Wrak tupolewa dopiero stanie się przekleństwem.

Publicystka Katarzyna Kolenda-Zaleska chce namawiać Rosjan, aby "swoje śledztwo prowadzili jak najdłużej i jak najdłużej trzymali ten wrak u siebie".

Czy jesteśmy normalni, aby do tego stopnia przejmować się wrakiem? Już dzisiaj nasze myślenie nie można zaliczyć do normalnych, a gdy wrak wróci - bo chyba tak się stanie w 2013 roku - dopiero spłynie na nas łaska nienormalności.

Polska paranoja rozkwitnie.